Blog

„Gdy zaczynamy pracę z nowym klientem, za każdym razem zaczynamy nową przygodę.” Ula Nowak

cze 23, 2022

Urszula Nowak zajmuje się kompleksowym doradztwem firmom w zakresie zarządzania portfolio znaków towarowych oraz wzorów przemysłowych z punktu widzenia potrzeb biznesowych klientów oraz efektywności uzyskiwanych praw. Reprezentuje polskich i zagranicznych klientów w postępowaniach zgłoszeniowych dotyczących znaków towarowych i wzorów przemysłowych przed Urzędem Patentowym RP, Urzędem Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) oraz Urzędem ds. Własności Intelektualnej w Genewie (WIPO).

Jak to się stało, że zaczęłaś pracę w JWP Rzecznicy Patentowi?

Byłam wtedy na piątym roku studiów, pisałam pracę magisterską z prawa własności intelektualnej, a dokładnie z procedur patentowych i szukałam praktyki. Już wiedziałam, że chcę robić aplikację rzecznika patentowego, wiec szukałam pracy w kancelarii rzecznikowskiej.

Wysyłałam CV i kancelaria odezwała się jako pierwsza, bardzo szybko, w ciągu kolejnych trzech dni już miałam zaproszenie na rozmowę, którą przeprowadzała ze mną mec. Dorota Rzążewska.

Pracuję w kancelarii już 13 lat i przeszłam tutaj wszystkie szczeble kariery, od asystenta po specjalistę, aplikanta, rzecznika, teraz zastępcę szefa zespołu. Całe moje życie zawodowe jest związane z JWP.

Super historia! Widzę, że przez 13 lat wcale Ci się nie znudziło?

Czuję się mocno związana z firmą choć na przestrzeni lat bardzo mocno się zmieniła. Kiedy zaczynałam pracę w JWP zatrudnionych było około 25 osób, aktualnie jest ponad setka. Jestem jedną z najdłużej pracujących osób firmie, znam bardzo wiele rzeczy od podszewki, dzięki czemu umiem sobie z wieloma rzeczami łatwiej poradzić.

A zawodowo… W ogóle nie myślę o zmianie zawodu. Jest to bardzo ciekawa profesja i nie nastąpiło „znudzenie materiałem”. Co raz to przychodzi inny klient, ma inne potrzeby, a w związku z tym, że obsługujemy klientów z bardzo rożnych branż zbieramy doświadczenie z naprawdę różnych zakresów. I to nie tylko z pola własności przemysłowej czy intelektualnej, ale z tak zwanego pogranicza. Czasami dostajemy pytania dotyczące wprowadzenia produktów na rynek czy prawa farmaceutycznego… Czasem musimy „wejść” w nowy sektor np. sektor gamingowy, poznać jego specyfikę,  zrozumieć kulisy jego działalności, żeby napisać np. wykaz. Niektóre czynności mogą wydawać się proste i mało skomplikowane, ale jeżeli chce się wykonywać tę pracę bardzo dobrze i odpowiedzialnie, trzeba poznać kulisy wielu branż, co jest niezwykle interesujące.

Gdy zaczynamy pracę z nowym klientem, za każdym razem zaczynamy z nim nową przygodę. Mam wtedy poczucie, że rozpoczyna się coś nowego, nieznanego. Dlatego bardzo mocno kibicuje moim klientom, aby odnieśli sukces i z nieukrywaną satysfakcją patrzę, jak te nowe produktu wchodzą na rynek i odnoszą sukces.  

Co Cię najbardziej fascynuje w tym zawodzie? Co Ci sprawia przyjemność?

Poza „nowymi przygodami” bardzo lubię prowadzić szkolenia. To jest coś, co bardzo często robię w ramach kancelarii i Fundacji JWP. Sprawia mi dużą przyjemność. Dodatkowo prowadzę zajęcia na aplikacji rzecznikowskiej, więc mam do czynienia z tym najmłodszym „narybkiem” rzeczników patentowych. Włączam się również w działania samorządu rzecznikowskiego. Każdy rzecznik musi należeć do samorządu, ale praca na rzecz samorządu jest moją dodatkową działalnością, która przynosi mi satysfakcję.

A może mogłabyś opowiedzieć o jakiejś dziwnej lub zabawnej historii, która miała tutaj miejsce? Może trafił ci się jakiś oryginalny klient?

Oryginalnych klientów mamy codziennie. Naprawdę… Potrzeby klientów są nieskończone. Wielką satysfakcję sprawia mi jak klient bardzo mocno nam dziękuje za zaangażowanie i wsparcie, bo jest zadowolony i czuje się dobrze zaopiekowany. Wtedy właśnie wiem, po co pracuję.

Z zabawnych historii to z sentymentem wspominam jednego z klientów. Wspaniale nam się współpracowało i mieliśmy bardzo dobry kontakt ze względu na wspólne nazwisko i lubiliśmy się bardzo. Pan z którym miałam przyjemność się kontaktować, był seniorem rodu i w ramach zapewne żartu, któregoś razu dzwoniąc do kancelarii zapytał czy jest jego „narzeczona” w pracy. Zawsze budziło to taki wielki uśmiech 😊. Po pierwszym szoku, na recepcji już wiedziano, że chodzi o mnie. 

W 2012 roku jak organizowaliśmy dwudziestolecie firmy, zaplanowana została wystawa produktów/rozwiązań naszych klientów. Zostałam poproszona wtedy, żeby zadzwonić do mojego „narzeczonego” z pytaniem czy moglibyśmy ich jakoś zaprezentować na jubileuszu. Zajmowałam się wtedy wraz z jedną z ówczesnych wspólniczek, Panią Magdą Pietrosiuk, opieką całym ich portfolio znaków towarowych na całym świecie, nawet w egzotycznych jurysdykcjach. Chcieliśmy pokazać ich produkty. Nie dość, że prawie od ręki, to dostaliśmy całą ich szafę! Jak chcieliśmy zwrócić, mój narzeczony powiedział „Pani Ulu, zabierzemy szafę, bo i tak się Państwu nie przyda, ale produkty proszę niech Pani sobie zostawi, ma pani samochód, to na pewno się przydadzą i będzie Pani o nas pamiętać. I to było takie miłe…

Naprawdę jest to niezwykła historia. Teraz mamy bardzo podobną sytuację, bo mamy trzydziestolecie i znowu kręci się to wokół różnorodności klientów. Ciekawa jestem, co nam klienci tym razem zostawią w biurze… 😊

Już nie pracuję z tym klientem, ale z tego co wiem pałeczkę teraz przejęli jego synowie. Zapewne on już teraz nie jest czynny zawodowo i zajmuje się tym, o czym często opowiadał, czyli zwiedzaniem różnych miejsc z małżonką.

Czy masz jakieś hobby albo szczególne zainteresowania? Czym zajmujesz się po pracy?

Oczywiście, to ważne aby mieć coś co pozwoli uwolnić myśli. Dla mnie taką odskocznią jest pływanie i jeżdżenie na rowerze. Ponadto, jestem człowiekiem stadnym, lubię mieć ludzi obok siebie, dużo czasu spędzam ze znajomymi, ze znajomymi z izby, z aplikacji, z przyjaciółmi. Zawsze kręcę się po mieście lub okolicach, to są takie proste rozrywki.

Ostatnio nałogowo też słucham podcastów. To chyba zaczęło się wraz z pandemią… Czasami ludzie mają różne metody przyswajania wiedzy, niektórzy są słuchowcami, inni wzrokowcami, a ja jestem kinestetykiem. Żeby przyswajać wiedzę, muszę być w ruchu. Jeśli się uczę, to w grę musi wchodzić jakiś ruch, machanie nogą, przerzucanie długopisu w pacach, bo inaczej wiedza po prostu mi nie wchodzi do głowy. Odkryłam, że świetnym rozwiązaniem zajmującym umysł, szczególnie jeżeli muszę zrobić coś fizycznie np. posprzątać mieszkanie czy gdy idę na spacer, jest podcast. Podcasty także pozwalają mi zaspokoić głód wiedzy, lubię wiedzieć, co się wokół mnie dzieje, lubię mieć pełny obraz sytuacji. Ta cecha mojego charakteru też na pewno wpływa na moją pracę zawodową. Łączę fakty ze sobą i podchodzę holistycznie do bardzo wielu rzeczy, z wielu różnych perspektyw. Gdy doradzam klientom, ale także biorę udział w jakichś projektach wewnętrznych, to patrzę na jedną rzecz z bardzo wielu różnych perspektyw, lubię znać przyczyny i staram się przewidywać skutki, a nie tylko skupiam się na „tu i teraz”.

O czym są podcasty, których słuchasz w wolnych chwilach?

Interesuje mnie ogólna wiedza o świecie, tematy geopolityczne, polityczne oraz to, co aktualnie dzieje się na świecie. Czasami też ciekawe są dla mnie tematy psychologiczne, szczególnie z psychologii społecznej. Natomiast, najmniej interesują mnie wywiady z ludźmi znanymi, na temat ich życia. Raczej  wolę posłuchać kogoś, kto ma twardą wiedze na temat, na który ja nie mam zielonego pojęcia, np. system polityczny Chin, jak się żyje w Korei Północnej albo jak wygląda współpraca krajów na międzynarodowej stacji kosmicznej.

To rzeczywiście jest bardzo ciekawe, taka wiedza otwiera nowe perspektywy. Być może, gdy dowiesz się jak funkcjonuje i jak zorganizowana jest stacja kosmiczna, możesz to przenieść na inny grunt? 😊 W tym sensie jest to odpowiedź na moje pytanie – masz zainteresowanie, które wpływa na twoją pracę.

Bardzo lubię historie biznesowe. Opowieści o dużych sukcesach albo z drugiej strony opowieści o wielkich porażkach bądź oszustach. To też ostatnio zrobiło się „na czasie” w różnych serwisach streamingowych  – dokumenty o oszuście z Tindera, o Fyre Festival w Stanach Zjednoczonych. To też jest interesujące, jak ludzie oszukują i jak nie dać się nabrać. To też zahacza o biznes, a że z nim mamy dużo do czynienia, warto uczyć się o nim, poznawać różne mechanizmy, ludzi i wiedzieć, że czasami trzeba podzielić przez pięć, to co słyszymy. Coś, co mnie zafascynowało ostatnio, to takie powiedzenie, które ponoć funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych, „fake it till you make it”, czyli udawaj tak długo, aż ci się uda. Podobno wiele biznesów w Stanach Zjednoczonych jest zbudowanych na kanwie tego wyrażenia. Najpierw robimy dobre wrażenie – udajemy że umiemy, chociaż nie mamy tak naprawdę twardego pomysłu, ale może jakoś się uda. I często się udaje. Budowanie wiary w powodzenie projektu, bywa kluczem do sukcesu.

Masz jakieś plany? Nowy zwierzak, skok ze spadochronem, porządek w mieszkaniu? 😊

Chciałabym zacząć kurs nurkowy. Miałam to już w planach przed wybuchem pandemii, bo planowałam w marcu wyjechać na kurs nurkowy do Egiptu, żeby zrobić uprawnienia OWD – Open Water Divers, ale niestety wybuchła pandemia, także musiałam odłożyć to na półeczkę i czekam na realizację, bo chciałabym ponurkować na Mikronezji.

Mikronezja?

Tak, generalnie ja jestem osobą, która bardzo lubi miejsca, które można nazwać takimi get-away’ami, czyli najlepiej, gdy nikogo nie ma tysiące kilometrów obok mnie, jakaś samotna wyspa na Pacyfiku. Bardzo chciałabym wyjechać gdzieś na Pacyfik, na Vanuatu czy jakąś inną super mega małą wyspę, na której nie ma nic i spędzić miesiąc na plaży sama ze sobą. To jest takie moje marzenie życia.

No to musisz się teraz wytłumaczyć, bo mówiłaś na początku, że lubisz otaczać się ludźmi, jak to połączyć?

Lubię się otaczać ludźmi, ale czasami mam też potrzebę samotności. Jestem spod znaku ryb i chyba to z tego wynika, choć nie do końca w to wierzę 😉. Jestem osobą, która jest bardzo towarzyska i empatyczna, ale z drugiej strony czasem muszę zwinąć się w skorupę i po prostu nie mieć ludzi wokół siebie – taka dwoistość natury. Dla mnie to nie jest nic dziwnego, ale niektórzy mogą uważać, że zachodzi tu jakaś sprzeczność.  

Dlatego też, pomimo, że ciągnie w mnie w odosobnione rejony równie chętnie pojadę do Rzymu czy Londynu, gdzie są tysiące ludzi. I to jest taka moja dwoista natura.